Johann w damskiej postaci zwanej Janne, w dodatku z kryzysem osobowości, doczekawszy się wreszcie, aż pani w portierni się zjawi i wskaże mu pokój, wszedł na pierwsze piętro i po zorientowaniu się, jak idą numery, ruszył w stronę swojego pokoju. Dostał pokój numer trzynaście - wbrew obiegowym sądom na temat tej liczby, lubił ją, tak na opak wszystkiemu. Bycie na opak było pewnym jego sposobem na życie, dodatkowo dostarczającym mu dodatkowych rozrywek. Tak właściwie, to teraz jej.
Nie spodziewawszy się żadnego współkolaktora, włożyła klucz do zamka i z zaskoczeniem musiała stwierdzić, że drzwi były otwarte. Po krótkiej jednak chwili stwierdziła, że może po prostu pokój był niedawno sprzątany i nie został jeszcze zamknięty, bez wahania nacisnęła więc klamkę. No cóż, w środku czekała ją kolejna niespodzianka - otóż miała współlokatora. A nawet współlokatorkę. Całkiem ładną i... znajomo wyglądającą współlokatorkę. Nieco zszkowana tym faktem, Janne stanęła na progu, oparła się o framugę, uśmiechnęła się krzywo, trochę łobuzerko, trochę sceptycznie i ni to zapytała, ni to stwierdziła:
- Dzień dobry?
Warto jeszcze zaznaczyć, że ubrana była w męski strój, taki, w jakim zwykle chodził Johann, bo tez to były ubrania Johannowe: biała bluzka z czymś w rodzaju wysokiego kołnierza, stylizowana na XIX wiek, jeansy i eleganckie buty. Długie, jasne włosy miała związane zieloną wstążką w luźny kucyk, który przerzuciła przez lewe ramię.
Ostatnio zmieniony przez Saksonia dnia Sro Cze 11, 2014 2:41 pm, w całości zmieniany 1 raz