Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

 » Okolica » Miasto » Azjatycka knajpa

Azjatycka knajpa

3 posters

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

16Azjatycka knajpa - Page 2 Empty Re: Azjatycka knajpa Pon Gru 15, 2014 2:03 pm

Portugalia

Portugalia
Admin

Gdy kobietka podała jej dłoń oraz ją ucałowała zrobiła to samo i cichutko się zaśmiała. Bardzo się cieszyła, że spotkała Yan. Pewnie spotkała inne osoby po drodze, ale tylko Chińcia nie chciała zadzwonić na policję, bo Portcia się uśmiecha. Inni od razu oskarżyliby ją pewnie o narkotyki. Ona po prostu się uśmiechała i miała dużo energii. (Którą i tak zazwyczaj marnowała wylegując się na słońcu) - Ja również cię na początku nie poznałam, ale muszę stwierdzić, że bardzo ładnie wyglądasz. - Również usiadła na swoje miejsce i słuchała uważnie słów kobietki. Gdy mówiła o jedzeniu znów zaburczało jej w brzuchu. Popatrzyła na nią wzrokiem "Ale że tak serio, na serio serio?"
- Dziękuję Ci ślicznie. Jestem bardzo głodna. - skinęła głową na podziękowanie i przyjęła propozycję. Widziała, że ona bardzo lubi się dzielić. -  Ah, wszystko w jak najlepszym porządeczku. Lizbona jeszcze stoi. A u ciebie co słychać ciekawego? -  Zaśmiała się i zaczęła powoli jeść, przy okazji słuchając dalszych słów Chinki. - Bardzo Ci dziękuję. W sumie zdążyłam się już przyzwyczaić. - przełknęła resztki jedzenia.
- Oh, naprawdę? Makau podobny.. podobna do mnie. - zamyśliła się chwilkę.

17Azjatycka knajpa - Page 2 Empty Re: Azjatycka knajpa Sro Gru 17, 2014 1:55 pm

Chiny

Chiny
Admin

Niech się Portie nie martwi, sama Chińcia też była wiecznie uśmiechnięta, no chyba, że jej odbijało i stawała się komunistką, ale to tylko i wyłącznie wina Rosji, więc można taki malutki szczególik pominąć tak? No właśnie! Ciągle sie uśmiechała, była otwarta i... chyba należała do jednej z najbardziej szalonych i dzikich panienek w całym tym hotelu. Ot tak, koło zwariowanej Ameryki będącej dosłownie wszędzie to jeszcze można było postawić omójbożejakietosłodkieiuroczemuszętopodotykać Chińcię i jej małą pandę! ...W sumie ciekawa sprawa, czemu jej panda płci nie zmieniła!
-Wiele osób uważa, że jako facet wyglądam jak dziewczyna i dlatego, aru.. -A tu niespodzianka! Jednak fem!Chińcia się różni od zwykłego Chińci.
Widząc, a raczej słysząc, że jest głodna zaraz zaczęła jej podsuwać kolejne talerzyki, a to z kurczkaczkiem, a to z pieczoną kaczuszką, a to z ryżem, sosikiem jednym, drugim, warzywami... W sumie ciekawe, że miała tyle jedzenia, skąd takie małe ciałko może tyle pomieścić!?
-Nie ma za co, jak zabraknie to zamówię. Mają tutaj bardzo miłą obsługę w ogóle. Pochodzą z południowej części kraju, ale byli parę razy w Pekinie . -Bo przecież Chińcia nie byłaby Chińczykiem, gdyby przy składaniu zamówienia nie wypytała się o historię rodziny właściciela tak do 5 pokoleń wstecz.
Na jej słowa kiwała głową przeżuwając kolejne kęsy jedzenia. Oczywiście uśmiechała się przy tym jak nakręcona, wszak podobała jej się taka mila rozmowa.
-Dawno u Ciebie nie byłam, muszę pojechać. Makau mówiła, że sporo się zmieniło, aru. -Gdy doszło o mówieniu odnośnie przyzwyczajenia się do tej nowej sytuacji spojrzała na swoje ubranie i siebie samą. -...Cóż, wreszcie mogę wykorzystać wszystkie sukienki i ładnie wyglądać, aru. Chodź faktycznie, ludzie mnie nie poznają. I czasem biorą mnie za jeszcze młodszą niż jestem. Ale mi to tam nie przeszkadza, aru. Uważam, że taki wygląd jest uroooczy!
Zrobiła swoją typową minę i na chwilę skupiła się właśnie na byciu, jak to określiła 'uroczym'. Do tego zaraz doszła jej Makau i jej podobieństwo do Portie, więc szybko w jej umyśle pojawiła się wizja ich obu ubranych tak samo w jakieś urokliwe ciuszki z kokardkami czy coś, która przyprawiła Yan o rumieńce.
-O-Oh... T-Tak..! Naprawdę wygląda jak Ty, aru. Tylko, że ma skośne oczy i wiadomo. Aż jestem zazdrosna, że takie podobne do siebie jesteście..! Oh! -Na chwilę nawet nadymała policzki, aby zaraz potem się roześmiać -...znaczy tak, tak, tacy już wszyscy dorośli, ah..

18Azjatycka knajpa - Page 2 Empty Re: Azjatycka knajpa Nie Gru 21, 2014 2:57 pm

Portugalia

Portugalia
Admin

Cóż, ona ciągle się uśmiechała, ale była spokojna i opanowana. Nie zmienia to jednak faktu, że jak jest nadmiar szczęścia to wygląda jak narkoman. Nie przejmuje się tym jednak. Darzy wszystkich swoją życzliwością i podnosi na duchu.
//Wróbeeeelek//
- E tam. Według mnie nie jest źle. Przecież da się rozpoznać chłopaka od dziewczyny, não é? - Pewno że się różni. Bardzo się różni. Userka od początku wiedziała, że Chińcio to facet!
Portugalka zadowolona i deczko zdziwiona wkładała do ust kolejne kawałki jedzenia. Gdy talerz był pusty brała oczywiście kolejny od Chińci. Ciekawe ile żarełka pomieści jej brzuszek.
-  Nie trzeba więcej zamawiać, ale dziękuję Ci ślicznie za życzliwość. - Słuchała jej słów na temat obsługi, a przy okazji pakowała kolejne dania. Rozmowa z Chinką sprawiała jej przyjemność. W końcu dawno się nie widziały, a takie spotkania były powodami do szczęścia.
- Zapraszam Cię serdecznie. Będziesz mogła przyjeżdżać kiedy tylko będziesz chciała. A co do zmian.. no, troszeczkę reform było. Na pewno słońce nie szczędzi sobie w lecie promieni. - Odłożyła talerz i westchnęła cicho. Nie zmieści już więcej, bo inaczej wybuchnie.
- Cóż, ja też znalazłam pełno starych sukienek w domu, więc teraz się na pewno przydadzą. A ty na pewno wyglądasz uroczo, querida! - Zachichotała i wyprostowała się.
Zauważyła, że Yan się czymś zauroczyła, więc popatrzyła na nią zdziwiona. Zastanawiała się o czym pomyślała dziewczyna siedząca naprzeciw niej. Pewnie musiało być to coś miłego.
- To muszę ją jak najszybciej zobaczyć. Aż jestem ciekawa, jak teraz wygląda. - również się zaśmiała. - Prawda. Wszyscy tak szybko dorastają...

//Przepraszam, że taki chaos, ale święta i nie mam jakoś OGROMNEJ WENY do pisania :c //

19Azjatycka knajpa - Page 2 Empty Re: Azjatycka knajpa Sro Mar 18, 2015 12:23 am

Chiny

Chiny
Admin

No to mamy na linii dwie wesołe osóbki - Portie i Chińcię. Rozrzucone po świecie tak daleko i proszę - takie podobne! W tej chwili aż trzeba się zastanowić jakim cudem Makau nie jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi!
-Niektórzy nie rozróżniają, wiesz? Wielu moich szefów dłuuugi czas brało mnie za dziewczynkę. I tak też mnie ubierali.. -Trauma na całe życie? A skądże, Yao.. Znaczy jeszcze wtedy Yao lubił damskie ciuszki i traktowanie go z szacunkiem jak młodą damę - otwieranie przed nim drzwi, bronienie, zajmowanie się nim.. czy można marzyć o czymś więcej?
Co do żarełka, to cóż - skoro całe to jedzenie pierwotnie miało być na jedną osobę... i to osobę pokroju malutkiej, drobniutkiej Chińci to raczej powinny to we dwójkę spokojnie zjeść. Znaczy fakt - Chineczka miała coś nie tak z tym jedzeniem, chyba jakąś czarną dziurę w żołądku mieściła, bo jadła niczym userka tutejszej Litwy a i podobnie jak i ona wyglądała (Pozdrowienia dla userki Litwy. Wszyscy wiemy o co chodzi. #fejm).
-U mnie nigdy nie wolno wyjść głodnym, wiesz, aru? Jedzenie to najlepsza rzecz jaką mamy na świecie.. T-To nawet... Nawet lepsze od seksu! Z-Znaczy rozumiesz. -Kolejna cecha Chińci oprócz jedzenia jeszcze zboczenie. Czy jakoś tak, whatever. Userka nie myśli, jest zmęczona hejtem dzisiejszym. (POZDRAWIAMY NAJLEPSZE ADMINKI ŚWIATA #fejmpodwójny). No ale nie o tym mowa, wróćmy do Portie i Chińci. Bo przecież spędzanie czasu z tą dwójką ma sprawiać radość, prawda? Przynajmniej Yan była wniebowzięta i gdyby mogła to by za pewne zaraz przylepiła sie do Portie i ją tuliła tak długo nim ta nie wyzionęłaby ducha. Oh ta miłość. Znaczy miłość-przyjaźń, bowiem serduszko Chineczki do kogoś innego należało (W tym miejscu chcę pozdrowić mamę, tatę, Hongie i Angielkę. #fejmmocno)... a nie, co ja znów piszę. Ten, Chineczka, Chineczka i Portie!
-Skorzystam kiedyś z okazji i wpadnę, aru. Przydałyby się wakacje w jakimś miłym i cieplutkim miejscu... -Równie dobrze oczywiście mogłaby pojechać do rajskiej Tajlandii czy Malezji, która była tuż obok, ale lepiej sprawić przyjemność przyjaciółce i odwiedzić Portugalię, prawda?
-Jakby Ci brakło sukienek to możemy pójść na zakupy, aru.. -Oh nie, tylko nie pozwólcie Chińci dorwać się do sklepów! Toć ona ma złotą kartę, jak zacznie kupować, to wyjdzie ze sklepu po kilku godzinach obładowana niczym chiński sprzedawca drewnianych desek w sezonie! -...I uroczo? U-Uroczo, aru? Mhm.. Chciałabym wyglądać uroczo, w sumie... -Czy ona gapiła się kiedyś w lustro? Przecież Yan to chodząca kosteczka cukru. Minka niczym u kotka, wtrącanie co kilka słów dziwnych odgłosów, głosik jak u małej dziewczynki, kwiatuszek we włosach, pastelowe kolorki ubrań... nosz do jasnej, jak to nie jest słodkie to co niby jest? Litwa w wannie!? ...a nie, wait, userko, znów odchdzisz od tematu. I w sumie skąd Ci się wzięła Litwa w wannie? Jest tyle o wiele słodszych rzeczy - małe kotki, słodkie pieski, pastelowe majtki na tumblrze Litwy, staniki z cukru, różowy sufit Francji z kiczowatą lampą pochodzący z fanfiku userki. Tak, wszystko to było słodkie. No ale ważna tutaj jest inna słodyczka - Chińcia!
Oj Portie, Portie.. Już czuje jak mnie zabijasz za ten post. Ale jak to mówi Hongie - na przód i świat się kręci dalej! Czy jakoś tak..
Yan się czymś zauroczyła? POMYŚLMY CO TO MOGŁO BYĆ. W sumie nie trudno zgadnąć co może spowodować zakochanie się i odpłynięcie Chińci w magiczną krainę jej umysłu - ot, słodcy Azjaci, małe pandy, pandy w kokardkach, Angielka w kokardach. O, zwłaszcza Angielka. Czy ona, w sensie Chińcia nie dostała ostatnio na święta rysunku biednej... yy.. jak jej było? Alice? A tak, Alice. NIE, WCALE NIE ZAPOMNIAŁAM IMIENIA ŻONY. Znaczy ona jeszcze nie wie, że jest żoną, ale cii.. dowie się w swoim czasie. Albo z tego posta. Jak przeczyta. Tak czy inaczej Chińcia taki rysunek dostała, ma do czego wzdychać. Tylko cycki tam takie małe. Trzeba będzie sprawdzić czy sama Angielka też takie ma. W sumie to one śpią razem, to można w nocy przypadkiem udać, że się chce przytulić i tak walnąć ręką klep klep po królewskich imperialistycznych cyckach które już cały świat zwiedziły! Ewentualnie napisać list do królowej Elżbiety. 'Kochana ciociu Elu I. Bardzo dziękuję za zwrócenie Hong Kongu Chinom. Masz ładne kapelusze. Czy mogę dostać pozwolenie na zmacanie cycków Angielki? Z poważaniem, Chińska Republika Ludowa'. O tak, ten list to byłby dobry pomysł!
Ale wróćmy do zamyślenia Chińci... Bowiem tym razem poszło o Makau i Portie. Oh ta słodycz rodzinna. Pewnie byłaby to miłość userki, gdyby bardziej nie kochała tej drugiej familli, whisky tea family. Ale oczywiście i Portie i Makau zajmowali również miejsce w serduszku usereczki! A w serduszku Chineczki to oczywiście honory, fanfary i czerwony dywan! Zwłaszcza jakby ubrały się obie te panienki w śliczne sukieneczki i kokardki!
-Makau? -A proszę bardzo, rzućmy pytaniem retorycznym na koniec tego posta! -...ah.. Wszyscy... Hongie też już taka duża, aru.. W sumie to nawet szkoda, ciągle widzę ją jaką małą kluseczkę... -Raz - czy Hongie wie, że nazywasz ją publicznie MAŁĄ KLUSECZKĄ i dwa - nie gadaj bzdur, myślisz o Hongie jako o dziecku tylko dlatego, że w głowie Ci urocza Angielka. Ty ty.. Wyrodna matko! Mamo Madzi Leony! Różnica taka, że Chińcia nie zyskała fejmu po wywalaniu biednej Hongie z kocyka. Pewnie dlatego, że potem nie jeździła nago konno.

20Azjatycka knajpa - Page 2 Empty Re: Azjatycka knajpa Sro Mar 18, 2015 2:05 pm

Portugalia

Portugalia
Admin

Cholera jasna, żeś w tej chwili userkę udupiła z długością tegoż posta. No, ale pewnie sobie poradzi. Najwyżej umrze w połowie... zasypana literkami.
Tak tak, jak najbardziej. Takie dwa Meksie pseudo narkomany. Skoro trochę przebywały ze sobą w czasach wcześniejszych, to może ich charaktery pokryły się w jakiś sposób. W końcu jak to przysłowie mówi - z kim się zadajesz takim się stajesz. Pytanie teraz tylko czy to Chińcia coś wzięła od Portie czy Portie od Chińci. Teoria spiskowa numer jeden - zapisać. A jakże!
A Porteuszka to takie dziwne przeciwieństwo swojej męskiej wersji. Większość osób wie jaki jest nasz Portugalczyk. Trochę zagubiony, z twarzą wyrażającą melancholię i brak radości z życia. A Marcia? Ona starała się uśmiechać tak długo jak się da. Tak, szczególnie kiedy obok niej jest ktoś bliższy. Wtedy jej serduszko jest ciepluteńkie, wieje od niej wręcz życzliwością i szczęściem. No bo jak się nie uśmiechać, kiedy takie wspaniałe osóbki istnieją na tym świecie? No nie da się no chyba, że jesteś Austrią. A jak jeszcze nakarmią to można do aniołków porównywać. Tak więc uznajmy, że od dzisiaj Chinka jest Bogiem i aniołkiem jednocześnie, o!
- Jak to nie rozróżniają? Przecież różnicę widać! - Oburzyła się wielce. Prawda, Yaoś ostatnimi czasy jak i jeszcze wcześniej łaził w sukienkach i tym podobnych ubraniach, przeznaczonych głównie dla damskiej części populacji... czy jej, ongiś jemu to przeszkadzało? Raczej nie, wiedział jakiej to jest płci i to najważniejsze było. Znaczy, miał taką nadzieję.
Chyba nie muszę mówić co by się stało, gdyby Port był na miejscu Chin. Pomordowałby pewnie wszystkich lub siedziałby zamknięty w domu szlochając, że wygląda jak kobieta. Zostańmy więc przy wersji pierwszej, co by z biednego człowieka cioty nie robić.
A co do jedzonka - Ona też dużo zmieści, pewno. Gdyby naprawdę nie miała co robić i nie jadłaby przez tydzień, to pozbawiłaby Angielkę całej żywności z jej domu w 15 minut i jeszcze by chciała. Nie zdarzyło się to jednakże nigdy i lepiej będzie, jeśli się nie wydarzy. Jeszcze jakiś kryzys nadejdzie, czy coś. I pomyśleć że angielskim jedzeniem się nie zatruje. Teraz jednak czuła dziwne uczucie najedzenia. Nie wiadomo, czy to taki dzień, czy to jedzenie było sytsze od innych dań. Pytanie roku - zanotować.
Userka Litwy jak i Litwa są ogromnymi fejmami, tak.
- Chyba rozumiem, querida. Jedzenie jest świetną rzeczą, prawda oczywista. Nie zastąpi jednak pewnych wartości... a-ano, można też tak powiedzieć. Zależy od osoby. - Userka się zastanawia, czy Greka coś z Portką robiła, skoro zaczęła bawić się w filozofa i gadać zbyt mądre rzeczy na siebie. A z drugiej strony rumieniec pojawił się na jej twarzy na samo porównanie Chinki. Wstydziła się kobieta, no. Nie lubiła rozmawiać na ten temat... no chyba, że ktoś sobie pomyślał, aby ją upić. Jak człowiek za dużo wypije to różne rzeczy gada. A że nie miała mocniej głowy do alkoholu, to było to sprawą łatwą. Ale błagam, niech nikt nie myśli nawet o tym i nie stara się tego robić! Prośba od userki.
Znowu odbiegam od tematu, moja specjalność w sosie własnym. Tak. Sprzedaję 100 g za 5 dolarów z GTA pod Tesco.
Wniebowzięcie, tak. Spotkanie po dłuższym czasie, dużo miłych słówek i luźna rozmowa. W tej chwili to było szczęście ogromne. Tak wielkie, że Porcia byłaby zdolna uśmiechnąć się jeszcze szerzej niż w tej chwili. Ale wyglądałoby to co najmniej strasznie, albowiem już w tej chwili rogal na jej twarzy był wystarczająco szeroki. Odpuści sobie.
A tulić Chińcia może. Maryśka jest chodzącą przytulanką dla Azjatki. Od tego między innymi jest. Tylko, że to takie chude, że nie ma się do czego tulić. No chyba, że do cycków, ale o tym później, bo użytkowniczka ma fazę.
Czuję Portugalia x Chiny.
- Ja mam prawie zawsze czas, więc termin możesz ustalić sama. I mam dużo miejsca u siebie w domu. Będziesz mogła ze mną mieszkać na ten okres, jeśli oczywiście będziesz chciała. Trochę pieniążków zaoszczędzisz i tak dalej~ - Gadaj dalej Marcia, tak. To jedyne co ci w tej chwili w miarę wychodzi. A nie, i tak gadasz bez sensu.
Aż tak Yan się poświęca, że chce jej się tyle jechać? Doprawdy, teraz to userka ma ochotę utulić Chinkę, w imieniu Porteuszki, oczywiście! Większość osób pewnie by powiedziała "pewnie, przyjadę", ale w głębi to by obmyślali gdzie by tu pojechać/co zrobić, aby się podróżą nie zmęczyć.
- Na zakupy? Och, chętnie bym się wybrała. Na razie jednak chyba nie mam potrzeb, aby kupować więcej ubrań. A z resztą wiesz, jak to u mnie z pieniędzmi. - W tej właśnie chwili życzliwy uśmiech zmienił formę w bardziej nerwowy, tak samo śmiech, który można było po jej słowach usłyszeć. Kryzys prze państwa, ledwo ją stać na cokolwiek, nie mówiąc nic o garderobie. Z ogromną trudnością nabyła parę rzeczy.
Złota karta? Marzenie Porci, o tak. A nawet jeśli Chinka się obładuje, to Maryśka z chęcią ponosi!
- Przecież już jesteś urocza, cukiereczku. Myślałam, że już to wiesz. - Podniosła jedną brew i popatrzyła dziewoi prosto w jej śliczne, chińskie oczka. Jej to komplementów mało nie było. Nawet jeśli osoba zaprzeczała, to ona mówiła, że swoje wie i dla niej zawsze będzie śliczna. Tak, zawsze miała takie podejście, a przy Chince tym bardziej. Przecie wyglądała według niej uroczo, taka chodząca słodycz. Jak to by userka powiedziała - " rzygać tęczą się chce". Tym bardziej, że w jakimś stopniu Maryśka była wrażliwa na słodkość. Kiedy dochodziła ona do stopnia najwyższego, to czasami aż odpływała i godzinami patrzyła się w jeden obiekt bądź punkt. No i zgadnijcie kto jest jedną z osób, która przekracza cukierkową granicę. Mówić chyba nie muszę.
Głosik, ojeju. Za głosik Chinki to Portugalka by się mogła zabić. Kochała go, nie oszukujmy się.
No czyli mówiąc prosto, zwięźle i na temat - nie było niczego słodszego od Chinki.
Niech ktoś mnie zabije, wypruje flaki i złoży w ofierze. Ten post nie ma głębszego sensu i pełno w nim powtórzeń. Nie zabiję cię. Wszystko jest w porządku.
Wszędzie Angielka, wszędzie. Wszyscy kochają Angielkę. Angielka taka kochana. Angielka taka biedna, bo wszyscy ją kochają. Tak, najlepsze sformułowania tego wszystkiego. Jeszcze jej krzywdę zrobią, a co ona biedna wtedy zrobi? Pewnie zamorduje, ale to szczegół. Biedna, biedna Angielka.
A skoro to wprowadzało stan zauroczenia u Chin, to pewnie to wszystko musiało być baaardzo ciekawe. No bo ot tak, od zwykłego pomyślenia to odpłynąć nie można. Mam taką nadzieję, znaczy się. Bo w przypadku Portie, to rumieniec i inne duperele następują, jak jeszcze wokół jest róż, jakaś słodziutka sytuacja i tym podobne. Wtedy to ło, zamyśli się tak, że nawet dźwigu czy granatu z oddali nie usłyszy. Tak, tak potrafi się ta dziewucha rozmarzyć. Z jednej strony jest to dobre, bo oderwie się od swojej szarej, nudnej rzeczywistości, a z drugiej gdy stanie się coś złego, to ona nie będzie w stanie wrócić do porządku ... No chyba, że ktoś jej strzeli w ramię lub kopnie w piszczel, wtedy może się obudzi, ale to też jedyne 50% szans. Sama u siebie nawet to lubi, bo o konsekwencjach czy możliwych zagrożeniach nie myśli podczas dnia. Noc to zupełnie inna sprawa, ale o tym kiedy indziej. Jak mowa o tym będzie, to się wspomni, o!
Tak, mowa była o cyckach, to trza coś wspomnieć, bo jak inaczej. Każdy musi wiedzieć, to przecież tak ważne jest. Chyba.
A tak poważnie to nie ma tutaj co do gadania. Sama Portie nie patrzy na czyjeś... przody, nie przejmuje się nimi praktycznie. Nie jest typem człowieka, co by najchętniej zmacał wszystkich, a ludzi o takich upodobaniach omija szerokim łukiem. Oprócz Chinki. Wie, że ta nie jest święta i trochę zboczona jest, ale nie przypuszcza, że ta by się odważyła od tak.. wiadomo, co zrobić. Ufa jej, czasami aż za bardzo. Nie zmienia to jednak faktu, że jak zrobi coś, co Porci wydaje się nieodpowiednie, to za ubranie złapie i do porządku doprowadzi. Takie życie, nic nie zrobimy.
No ale ... sama Porcia jak wiadomo ma się czym pochwalić. Płaska nie jest, broń boże. De fato też nie dorównuje takiej Ukrainie ( która dzisiaj jest facetem), bo to byłaby już przesada. Duża przesada. Chcąc czy nie chcąc ma i tyle. Przyznajmy się - przeszkadzają jej. A to mundur ledwo dopina, a to nic nie widzi na dole. Ta, takie niewinne, ale denerwuje ją to w większym stopniu. Już wolałaby mieć je chociażby o połowę mniejsze. Pomogłoby to jej, jeszcze jak! No ale co będzie narzekać... nic nie zrobi.
Chwila, co czego to doszło że poszedł temat o cyckach. Istny koniec świata - kryjta się, uciekajta i nie pokauzjta dzieciom, bo jeszcze przeczytają.
List dobry pomysł, ale reakcja królowej Elżbiety nie musiałaby być pozytywna... ciekawe co by się stało, gdyby kobieta zareagowała jakoś niegatywnie. Pewnie dużo zabawy by potem było i pełno śmiechów. Niech Chińcia pisze!
O cholera, fabuła mi gdzieś uciekła. Idziemy na poszukiwania, bo dużo tego.
Poszło o Makau i Portie? Jak słodko, Chińcia myśli o rodzince! Miłości jeszcze więcej. Szkoda tylko, że Porcia o tym nie wiedziała. Jak by Chinka jej powiedziała, to by utuliła z miłości i zaczęła mówić jak to ją kocha i tak dalej. No bo przecież to tak miło usłyszeć od kogoś, że jest się w jego myślach. Czuje się wtedy kimś docenionym. Tym bardziej, że Maryśka ma okropnie niską samoocenę. No chyba, że ktoś myśli o kimś w sposób negatywny. Wtedy już tak wesoło i słodziutko nie jest.
Zajmuje jeszcze miejsce w serduszku? No to teraz wygrałaś serduszko Portek. Zgłosić się proszę u tejże kobitki, ale uwaga, bo może jeszcze mocniej wytulać i udusić cyckami.
Jak znajdziemy Makau to ubierzemy je w piękne sukieneczki i kokardeczki, słowo. Jednak nikt na razie nią nie gra... smutno.
- Cóż... można powiedzieć, że ja podobnie mam z Makau lub Brazylią! Obojga są nadal dla mnie jak ukochane dzieci.

// Czyżby najdłuższy post w historii Portie? //

21Azjatycka knajpa - Page 2 Empty Re: Azjatycka knajpa Czw Kwi 16, 2015 1:23 am

Chiny

Chiny
Admin

(OSTRZEŻENIE: ten post jest naprawdę szalony. )

I PO CO JA TAKIEGO DŁUGIEGO POSTA PISAŁAM. PO CO. DOPOMÓŻCIE WSZELKIE SIŁY, ZEŚLIJCIE WENĘ, NIECH BĘDĘ NATCHNIONA.
Znaczy no, ekhem. Witam. Oto post Chińci zadedykowany dla Portie. Bez zbędnego gadania więc przechodzimy do sedna sprawy.
Akcja dzieje się w knajpce. Baaa, nie byle jakiej w dodatku! Azjatyckiej knajpce bowiem! Tutaj zasiadała Chineczka, kóora właśnie gaworzyła co nieco ze swoją przyjaciółką z daleka Portie. Ah jaka miła rozmowa, jak cudnie, atmosfera niczym cud, miód i orzeszki... Mniejsza, że dwa ostatnie kaloryczne, a userka ostatnio na diecie.
I nie, nie wolno umierać. Zwłaszcza od postów, literek, narkotyków Meksia i hasztagów. #darmowametaodMeksia ...czy, czy jakoś tak, ten post jest już wystarczająco dziwny, a to dopiero jego początek. Zresztą czego się spodziewać po poście pisanym przy piosence '#SELFEIE'?
Ale wróćmy do fabuły.. Bo jeszcze w tym gąszczu dziwnej chińskiej pisaniny jakaś jest. Jeśli więc rozchodzi się o sprawę pierwszą - kto od kogo co wziął, to tutaj przystaję na tym, że każda drugą stronę nauczyła czegoś i zmieniła chodź ociupinkę jej życie. Idealnie, prawda?
Gdyby tylko Chinka wiedziała czym są anioły, to by się cieszyła z takiego porównania. Niestety Yan nie znała takich pojęć.. Znaczy owszem, wiedziała, że istnieją jakieś panienki ze skrzydłami w białych sukniach, które produkowali tonami w okresie świątecznym aby zarobić grubą kasę, ale jakieś szczególnego znaczenia dla niego to nie miało. O, najlepiej to ujęto na moim ostatnim wykładzie - Europa miała zstępujące z nieba anioły, a Azja... Słonia który bezcześcił łono wsadzając kwiatka za pomocą swojej trąby. Nie, nie pytać o co biegało, to po prostu Azja i ich wierzenia.
-Teraź widać róźnicię... -Czy mówiłam, że Yan znów zaczęłą mówić jak śłodka chinećka ź rasiśtowśkim akcieńtem? Nie? No to proszę bardzo, już wiecie, że userka wróciła do takiego pisania. Bo może, ma więcej czasu na to, mniej stresu w pisaniu. #życiepozakompembardzo -Ale kiedyś oni nie wiedzieli ci jeśtem kobietą ci nie.. A tsieba pziźnać, bracisiek Yao jeśt dość kobieci, aru.. -I nie, nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie, lubił udawać kobietę. Ot, takie dziwadełko chińskie. A Port gdyby wyglądał jak Chiny zrobiłby sprawę jasno - obciąłby długie kłaki. Bo Yao z krótkimi wyglądał męsko. Przypakować trochę klatę i byłoby ciacho! A.. Ale teraz mamy tylko kobitkę, Chunyan w całej jej damskiej azjatyckiej okazałości. Zresztą wyszło i tak na plus, bowiem wreszcie się damskie ubranka Yao przydały na coś - Yan je może nosić! (nie, żeby sam Yao ich nigdy nie nosił...) Owszem, wiele sztuk było po prostu za dużych, bowiem Chineczka ma wzrost i wagę typowej Azjatki (waga idealnej modelki, wzrost... całkowite przeciwieństwo modelki. Coś do czego dąży userka!) jednak nawet jeśli część damskiej garderoby Yao się przydała to i tak plus!
...W tej chwili warto się zastanowić czy Portie na pewno chciałaby pozbawić ANGIELKĘ żywności z ANGIELSKIEGO domu? W 15 minut? hoho... To widzę granica żywotności po spożyciu english food się podniosła o całe 10 minut! ...Albo Portie jest jakoś uodporniona? Oh, tak czy inaczej Yan by na pewno nie tknęła jedzenia Angielki. Nigdy, przenigdy, ever. ...nawet jeśli właśnie rozstąpił by się dach tej knajpki i z nieba w strudze światła zjechałaby Alice na wielkim słoniu trzymającym kwiata na trąbie, a jej przybycie ogłaszałyby rajskie słowiki z czerwonymi wstęgami. I nawet jeśli owa Alice stąpilaby z tego słonia, ubrana w czerwono-złote szaty (czerwono-złoty to najszczęśliwsze i boskie kolory w Azji! Coś jak te słonie zamiast aniołów...) z koroną na głowie dzierżąc w jednej ręce smocze jajo, a w drugiej danie swej kuchni.. i nawet jeśli powiedziałaby, że ona cała będzie na wieczne oddanie Chińci (smocze jajo dorzucone gratis!) pod jednym jedynym warunkiem, że Yan zjadłaby owe danie to Chiny i tak by nie tknęł... Zaraz, stop? Taka okazja by się trafiła, a ona by ją zmarnowała? Nie, nie, nie.. cofamy co powiedziałam.. znaczy napisałam. Nie, jednak SĄ pewne sytuacje w których Yan tknęłaby angielską kuchnie. I nawet nie trzeba by słoni, smoczych jaj czy Angielki w koronie. Wystarczyłby uśmiech. Nie, nie uśmiech słonia, Angielki.
I tu przechodzimy do bardzo ważnej kwestii - FEJMU. Kto jest fejmem, no kto, kto, kto? LITWA! A ten akapit będzie w całości jej poświęcony. Bo co to za post bez fejmu na Litwę? #fejm #Litwa #Litwofejm #wanna
-Wartości? -Akurat trzymała pałeczki centymetr od ust. Cicho westchnęła i zjadła co na nich miała. -Tak twierdziś? Aź tak bym nie ziachodziła, aru.. Mówiłam o psiziemnych zieciach... A.. Ale shi de, wartości sią najwaźniejsie w ziciu. Rodzinia, psijaźn, miłość, o to Ci chodzi, aru? -To pięknie brzmi.. do póki nie jest mówione przez kogoś, kto gada z akcentem sprzedawcy jedzenia z budki w centrum miasta. Na sam rumieniec Yan zareagowała uśmiechem, dla niej to było coś normalne, jednak wiedziała jakim typem osoby jest jej przyjaciółka. Nie, dręczyć nie będzie, Portugalia jest taką osoba, którą woli obsypywać samymi dobrodziejstwami, anie męczeniem.
Odbieganie od tematu? A kto tutaj pisał o Angielce ujeżdżającej słonia i kaloriach w orzeszkach? Ah tak.. GTA. Trzeba będzie kupić ściągnąć. Gdyby jeszcze komputer pociągnął, oh byłby raj. A tak nie ma raju, jest halucynacja i trzeba inaczej urozmaicać sobie czas. (GRA O TROOOOOOOON. Albo Simsy. Ale GoT lepsze. #GameofThrones)
Sama nazwa Maryśka ciekawie zabrzmiała. Maryśka chodzącą przytulną Azjatki.. I czemu w głowie pojawiła się wizja Yan tulącej torebkę z marychą z miną Jessiego z Breaking Bad? Meksyk byłby zachwycony... Ale nie, tutaj go nie ma jest tylko Chiny i Portugalia. I właśnie na tej pierwszej trzeba się skupić. Ewentualnie Chiny x Portugali.. STOP, WRÓĆ. Portugalia x Chiny. Tak, tak lepiej. Byłoby uroczo w sumie, zresztą i tak Makau skądś się wziąć musiał (Jak sprawa z bocianami stoi w Azji? Słabo, eh? A kapusta?). Trzeba będzie przywrócić sesję na gg. Ale wpierw pościk, tak!
-Wieś, akurat ja pieniąźków ościędzać nie musię, aru.. -Mówimy o osobie, która pożycza Ameryce i wydaje więcej kasy na gryzaczki dla pand więcej niż Polska na swoich emerytów. Ba dum tsss.. -Ale i tak śkoziśtam z ziaprosienia, aru. Będzie milej jak raziem śpędzimy ten ciaś, tak siądzę. -Po co się męczyć w hotelach czy innych, jak można mieszkać z bliską osobą, tak? -O..Oh, mieśkaś siama ci nie? Bo ziapomniałam w siumie... -Chyba tylko Yan ma tak okupowany dom na całym świecie - trójka młodziaków w kładzie MakauxHKxTaj, Tybet, Chiny, dwa tygrysy, panda nieznanej aktualnie płci i jeszcze smok! Dzięki bogom że teraz sama Azjatka mieszka w hotelu. Tutaj przyjemniej, nie musi mordować się z rodzeństwem... może zajmować pół łóżka (że niby mają tylko jedno dzielone na 3 osoby.. ojtam, ojtam, wtulić się można!)
Poświęca? Nie, nie, nie! Dla niej to żadne poświęcenie! Przecież Chineczka lubi Portugalię na tyle że całą drogę będzie się ekscytować, że ją ujrzy. Zresztą dla przyjaciół nie liczy się to ile trzeba przejść, ważny jest efekt którym miały być wakacje z bliską osobą, tak?
-Yhym, ziakupy... A jak nie chcieś nowych lub nie maś pieniędzy.. Mozie któreś moje będą dobre, aru? -Pamiętacie jak pisałam o tym, że niektóre ubrania Yao są za duże na jego damską wersję? Gdzieśtam w gąszczu literek powinno to być. Tak czy inaczej Yan ma te ciuszki, a że aktualnie jej się nie przydadzą, to przecież może je oddać, prawda? Wiele z nich jest naprawdę w miarę znośna, 'współczesna'. Może część jest trochę kusa fakt, ale hej..! Bardzo ładna za to! I za darmo!
Co zaś się tyczy kryzysu. Ciężka sprawa niestety i w kieszenie naszych państw sie odbiła. Sama Yan słyszała coś o problemach, zwłaszcza tych południowych i... zrobiło jej się szkoda przyjaciółki. Znaczy postawmy sprawę jasno - Chiny nawet nie wiedziałaby, że jest kryzys, gdyby nagle nie zaczęły do niej dreptać nie-Azjatyckie kraje prosząc o pieniądze. Sama była bogata dość... I gdyby mogła to pewnie stanęłaby przed Porcią i obrzuciła ją dolarami... Ale zrobić tego nie mogła, niestety, nawet jeśli były to jej pieniążki. Oj, serduszko trochę bolało, jak sobie uświadamiała, że ona z Hong Kongiem traktowały pieniądze jako coś, co jest ciągle, a inni musieli oszczędzać.
-C-Cukierećku? -Oho, mamy rumieńce! Lubiła komplementy, jednak zawsze od nich peszyła się i przyjmowała kolor dorobnego jabuszka (...które to teraz są na promocji w Biedronce, yay!) -Dziękuję, aru.. Jakoś tak siamo przychodzi.. -Czerwoniutka posłała jej delikatny uśmiech i przyjęła pozę typowej drobniutkiej azjatki która za coś dziękuje. Ot, lekki skłonik, niewinna buźka, ah! Zresztą ten akcencik, głosik... Portie powinna być wniebowzięta. Wcale się nie zdziwię jak ukradnie ona nagle Chińcie, zamknie w klatce i będzie trzymać jako prywatne zwierzątko. -Źreśtą kaźdy jest inny i ma inny rodziaj śłodkości. Ja mam śwój Aźjatyćki.. Hongie teź by go miała, gdyby się wdała we mnie, nie w Angielkę, aru.. A... A ty maś taki południowy.. Śłonećny! -Słoneczny rodzaj słodkości, no no Yan, tworzysz nową jakość, pochwalam.
A post nie ma sensu. Przestał go mieć w pierwszym zdaniu, a potem było już tylko gorzej, aż spadło w czeluść braku sensu osiągając poziom ANGIELKI UJEŻDŻAJĄCEJ SŁONIA W AZJATYCKIEJ KNAJPIE! Omg, srogie piguły milordzie Eduardzie nam sprzedałeś. #Meksykdiler
Jeszcze mnie nie zabijesz? Uf.. Ja tu tylko robię dziki klimat i piszę na nocnych fazach. Dziękuję kochanie. Serio Portie, kocham Cię, jesteś cudowną osobą.
...O, wróciliśmy do Angielki. ANGIELKA UJEŻDŻAJĄCA SŁONIA! Znaczy nie, słonia nie ma. Angielki w sumie też nie, zniknęła, pewnie zasnęła biedaczka. Słodko śpi, wtulona w pościelkę, a my.. znaczy ja ją na słonia wsadzam. No ale przecież Angielka to prawie jak ikona. I pomyśleć, że nikt by prawie o Angielce nie myślał, gdyby nie Chińcia.. znaczy Chińcia-Chincia, Yan w sensie, nie Chińcia-wspaniała-Chińcia-Chińcisława Joanita.. a zresztą nie ważne. Angielka nie jest biedna. Może słodko spać w pościelce i nadal ją będziemy kochać. Jak cała naszą rodzinkę. Oczywiście rodzinka się zmniejszyła, są wypadki przy pracy, ale Portie, Angielka, Licia, Hongie, Meksiowa i Polcia zawsze w naszych serduszkach! I Angielka. Angielka w serduszku Yan. JAKBY KTOŚ JESZCZE NIE WIEDZIAŁ W KIM SIĘ PODKOCHUJE AZJATKA. Znaczy Azjatka-Chinka. Znaczy Azjatka-Chinka nie będąca Hong Kongiem. Hongie to pewnie podlega pod kategorię Portugalioseksualnych. Oh, trzeba będzie napisać fanfika..
...ALE WRÓĆMY DO POSTU. Stan zauroczenia Chineczki? To może być ciekawe, fakt. W sumie nigdy nie wiadomo czemu akurat on wystąpił i przybrał taką sprawę, trzeba by się nad tym głębiej zastanowić... chodź w sumie czy warto? Nie lepiej po prostu uznać jak jest i jaki efekt on wywołał? Biedna Angielka... oj biedna... Chociaż być kochaną, hmm...
Cycki pominiemy, wszak i po co one? Chociaż.. Wiecie, że cycki Chińci się zmniejszyły? #fakttygodnia A tak naprawdę to nie, Yan jest może i zboczona ale przestrzega pewne granice i nie molestuje bliskich jej osób typu przyjaciół. Co innego rodzina lub obiekt zauroczenia. Uh, Ci to mają przechlapane. Ale Portie jest przyjaciółką i nie zrobiłaby jej takiej rzeczy, można jej akurat w tej sprawie ufać.... znaczy ufać można Chineczce zawsze, tak naprawdę jest dobrą osobą. Owszem, ma odpały i nosi kałaszka, zakochała się w kimś, kto jedyś wygrał z nią wojnę.. DWUKROTNIE i uważa, że komunizm jest fajnym systemem, ale ufać jako przyjaciółce jej można.
I tak, koniec tematu o cyckach. Zostańmy przy Angielc... nie, bez Angielki i słoni.
Za to może być królowa Elżbieta. Do listu można by dorzucić jakieś rzeczy dla dzieci, w końcu wnuka ma, to się przydadzą. A i wtedy łaskawiej spojrzy na prośbę Chin!
To tutaj była jakakolwiek fabuła? Ah tak, knajpka. Nie, knajpka bez słonia, zwykła Azjatycka knajpka ze zwykłymi dziewczętami. Znaczy dziewczętami będącymi personifikacjami po zmianie płci.. aaa.... ale poza tym zwykłymi!
I w tym momencie po tych wszystkich dziwactwach, które to opisałam serduszko mi się stopiło. Ah, rodzinka? Portie, Chińcia i Makau? To przecież jedna z bardziej uroczych rzeczy jakie dało się przeczytać w poście! A niech Marysia nie ma niskiej samooceny, gdyby wiedziała ile znaczyła dla Yan to na pewno by się owa ocena podniosła i poszybowała w górę! (Tak samo jak userki powinna, bo przecież ją kochamy i jest dla nas bardzo ważna!)
Zajmuje miejsce w serduszku, tak jest. Yan ma dość pojemne serduszko, bowiem rodzina duża, ale dla każdego jest w nim kącik. I nawet nie trzeba za bardzo się w kokarski stroić!
-Bo wieś.. To wciąź rodzina. Tak jak my teź nadal jeśteśmy rodziną, aru. -Dopiero po kilku sekundach do niej dotarło, co właśnie powiedziała -Ź-Źnaci dla mnie jeśteście rodzina! Ty, Makau, nie mogłabym Waś ziostawić i ziapomnieć jakie waźnie jeśteście dla mnie, aru!

22Azjatycka knajpa - Page 2 Empty Re: Azjatycka knajpa Pią Kwi 17, 2015 9:51 am

Portugalia

Portugalia
Admin

Capslock zawsze na propsie.
Też ciebie Chineczko uwielbiam, nie masz za co dziękować. Przynajmniej ciebie wena odwiedziła~
Jaki wspaniały wstęp, userka gratuluje, całuje, rozrzuca kwiatki i piecze już ciasto, jako nagrodę... ale takie bez orzeszków i miodu, bo ich nie lubi. No po prostu. Po prostu. A dieta to niech sobie idzie, sio. Nie można odmówić ciasta... No chyba, że jest się bezdusznym. Wtedy to droga wolna.
Mam papiery na umieranie, więc userka może umierać kiedy chce. No chyba, że chce pani zawiązać jakąś umową, niczym z  Meksykiem. Wtedy będzie się pilnować, aby nie poległa przypadkiem w morzu literek i narkotyków Meksia. No bo śmierć w takim przypadku byłaby tak głupia, jak wyzionięcie ducha przez bezpańskie, zdziczałe koty spod bloku, które były głodne akurat wtedy, gdy przechodziłeś obok. Dlatego proszę pamiętać, aby zawsze omijać miejsca okupowane przez te sierściuszki. Przez psy z resztą też, bo jeszcze zagryzą, zjedzą lub ukryją zwłoki... a nie zaraz, przecież psy to nie klony Meksyku. #PozdrowieniadlauserkiEduarda. Po prostu lepiej umrzeć godnie, na przykład w walce z autokorektą czy ciągle włączającą się portugalską klawiaturą w telefonie.
Przepraszam, chyba jestem ślepa, ale nigdzie chińskiej pisaniny nie widzę.
Tak, to jest rezultat wręcz idealny. Każdy weźmie od drugiej osoby po troszku, nauczy się czegoś przy okazji i tak dalej. Taki handel, tyle, że z brakiem jakichkolwiek opłat. Jeżeli jednak jakieś są, to pod inną postacią. Na przykład pracy, zainteresowania czy innych podobnych rzeczy. Może dlatego to takie wspaniałe? Problem jednak zaczyna się wtedy, gdy musimy się zadawać z kimś, kto może na nas źle wpłynąć. Wtedy nie jest już tak kolorowo.
Chinka nie wie czym są anioły? Oh, gdyby Maryśka to usłyszała, to jej zdziwienie sięgnęłoby sufitu, a nawet go przebiło. Wiedziała, że Chinka do wiary chrześcijańskiej nie należała, tylko miała swoje wierzenia, o których się kiedyś tam Portugalka uczyła. Myślała jednak, że aniołki mają jednak jakieś znaczenie dla Yan, że o nich coś tam na bank wiedziała. Ano, jakby jednak tamta chciałaby coś wiedzieć, to może się zawsze Portugalii zapytać. Z chęcią jej o tym wszystkim opowie na swój sposób. Tym bardziej, że to wszystko brała ona na poważnie, więc mówiłaby z ogromnym entuzjazmem oraz pewnością. Nie zająknęłaby się nawet!
Natomiast gdyby o słoniu usłyszała, to pewnie by zemdlała. Takie rzeczy były dla niej wręcz niewyobrażalne... ale w sumie, to każda wiara ma w historii coś dziwnego, więc nie ma co się zastanawiać.
- No, może miał kobiecą urodę... ale pomimo tego już z daleka rozpoznałam, że to jest facet, a nie kobieta. A z resztą, czemu niby nie mówił jakiej jest płci? Przecież to coś okropnego, gdy uznają się za kogoś innego i takim cię traktują. - Powiedziała, nadal z wyraźnym grymasem na mordce. O ile userka znała powód, bo przeczytała posta wcześniejszego, tak Marcia nie miała kompletnego pojęcia o powodzie takiego postępowania.
Tak, pewnie by wtedy obciął. Nie miałby innego powodu, tak w sumie. Nie zniósłby pewnie tego, jak by go zauważali, więc by się zbuntował i zrobił wszystko, aby nareszcie uznali go za mężczyznę. Na szczęście nie miał z tym żadnych problemów w latach wcześniejszych, jak i teraźniejszych, więc nie musiał udowadniać, że jest tak a nie inaczej. Bogu dzięki!
Chinka nie miała problemu z ubrankami, co wyszło w sumie u niej na duży plus. A Porcia wręcz przeciwnie -  od razu musiała lecieć po coś do sklepu, aby nie musieć latać w męskich ubraniach. Te wszystkie koszule wisiały na niej niczym worki. Nie mogłaby się w nich w żadnym stopniu pokazać - tym bardziej, że różnica wzrostu między nią a Pedrosiem była trochę duża.. w końcu to dobre 8 cm.
Jedyne chyba, co ich nie różni to sprawy  oczywiste - ciemne, dłuższe włosy, brązowe oczy czy kolor skóry. Jednak obojga również mają kaloryfer. Po prostu u Maryśki jest mniej widoczny. No bo, skoro w wolnym czasie ćwiczy, cały czas się porusza, to musi być tego efekt.
Userka apeluje, aby ta druga nie dążyła do aż tak niskiej wagi, bo jeszcze anorektyczką zostanie...
Ano, gdyby naprawdę byłaby głodna, to by ją pozbawiła. Tylko wtedy jest zdolna wchłonąć tak ogromną ilość jedzenia. A to, czy jest angielska nie ma różnicy. Tyle po świecie niegdyś pływała, próbowała tylu potraw, że wyrobiła sobie stalowy żołądek. Chyba nic nie ma prawa jej zemdlić, zabić czy rozwalić od środka, co w sumie wyszło jej na plus. Alice może w końcu poczuć się doceniona przynajmniej przez jedną osobę... bo Portugalka chyba jako jedyna się nie brzydziła. Zdarzało się jednak, że najzwyczajniej w świecie sobie z jej kuchni żartowała. Szczególnie wtedy, gdy miała wspaniały humor.
Błagam, tylko nie kolejne fazy, bo znowu będzie salwa śmiechu.
Gdyby ktoś miałby zaszczyt doświadczyć takiej chwili, to chyba byłby wniebowzięty.. lub umarłby na zawał. Jednak cały efekt psułoby danie, które Angielka miałaby ze sobą. No bo tak - słoń, te wszystkie szaty, słowiki i inne duperele wyglądałyby na bank wspaniale. Tym bardziej, że sama blondynka była bardzo ładna i niejedno mogłaby tym zdziałać. Wie chyba pomimo tego każdy, że mało jest osób na świecie, które nie wybrzydzają i nie są z pochodzenia z Wielkiej Brytanii. Już lepiej by było, gdyby komuś innemu danie podkradła, lub załatwiłaby sobie jakiegoś porządnego kucharza. Tak, prawa autorskie i w ogóle, oburzenie innych... ale przynajmniej by się biedulka nie skompromitowała... a przynajmniej nie tak koszmarnie. W ogóle, niech lepiej się za żadne podobne wizualizacje nie bierze. Niech po ludzku wejdzie to środka, aby kogoś nie przyprawić o zawał serca. Niech ograniczy ilość martwych, no.
A Chinka to coś zupełnie innego. Przecież się w blondynce (nie)dyskretnie podkochuje, więc zrobiłaby chyba wszystko, aby zdobyć jej serce... albo coś jeszcze. Nie ważne. Jak ktoś chce, to niech się domyśla, co userka miała w tej chwili na myśli.
To i userka Porci również poświęci następny akapit Lici. Ot, taka tradycja. #bajeczna_litfa #wanna #fejmlitfy #Litwa #chłodnik #chodnik #ćpajmy_różowe_chodniki #poganpower
- Wybacz, ja to zawsze wybiegam gdzieś daleko ze swoimi przemyśleniami... po prostu biorę to zbyt poważnie. To znaczy, tak sądzę. - Przez chwilę przypatrzyła się Yan, jak wkłada kolejne kawałki jedzenia do ust.. co z deczka dziwne mogło się wydawać. W końcu nieraz się zdarza, jak ktoś je sobie w spokoju, a jak zerka gdzieś w bok to zauważa, że jest obserwowany. Od razu jeść się odechciewa. No ale dobrze, nie ważne. Po chwili zwróciła swoje oczy na stół i to w niego się wpatrywała przez dłuższy czas. - Tak tak, o to chodzi... w końcu to one w jakiś sposób kolorują nieraz nasze szare dni. A z resztą... bez nich świat byłby pogrążony w chaosie. Nie chcę sobie nawet wyobrażać świata, w którym te wartości nie obowiązują. Musiałby być straszny. - Tak, dla niej wiele rzeczy było tymi złymi i przerażającymi. Pierwsze miejsce jednak zajmowały przemyślenia o śmierci (#pozdrodlaMeksi) i właśnie o tym, co wspomniane było powyżej. To takie rzeczy, których ona nie lubiła najzwyczajniej w świecie.. nawet, jeśli to kraj melancholijny, to trzeba znaleźć na coś wesołego.
Zauważyła uśmiech, więc zaraz go odwzajemniła i cicho się zaśmiała. Rumieniec jednak nadal oblewał jej twarz. Teraz może nawet nie przez słowa Chinki, a zwykłą radość.
Bardzo ceniła sobie to, że Yan nie była typem osoby, która kogoś ciągle czymś zamęczała... a przynajmniej nie ją. Nie lubiła ciągłego wałkowania takich tematów, których zwyczajnie nie lubiła lub wywoływały uczucie zakłopotania. Nieraz osoby, które to robiły były świadkami gwałtownego opuszczenia jakiegoś miejsca przez Maryśkę lub zwrócenia przez nią uwagi.
Ej ej ej, rozumiem, że odbieganie od tematu jest fajne, ale bez przesady... ale w sumie, to userka musi kupić sobie słownik do portugalskiego i CS'a.
Albowiem tak naprawdę Portugalka ćpie kawę i herbatę, ale nikt o tym nie wie. Nie wygadaj nikomu, bo jak się wyda to mnie ją odwyk wemzą, a wtedy to będzie troszeczkę smutno. Ale prawda jest taka, że Portugalka jest takim chodzącym przytulaskiem. Każdego może utulić, nawet swoje rodzeństwo jak się ktoś uprze. Jest do tego stworzona. Nawet, jeżeli jest chudziutka, to potrafi się postarać na tyle, aby osóbce było mięciutko i przyjemnie. Czyli jedno z zastosowań cycków.
Wskaźnik uroku przy Porci i Chińci przebija rekord chyba. No bo to jest takie meeeega słodkie. Szczególnie sesja, na którą userka postara się odpisać, bo w miejscu coś stanęła.
- Aj, no tak no tak. Zapomniałam. Wybacz~ - Ona tyle pieniędzy pożycza i wydaje, a Maryśka musi się szczypać z pieniędzmi... tak, musi. Ale jak danie jakieś robi, to zawsze najdroższe składniki kupuje! Jaki paradoks, prawda?
- Pewnie, że będzie milej! Spędzenie takie czasu z drugą ukochaną osóbką jest czymś wspaniałym. Wiesz, odrywasz się od swojej szarej rzeczywistości i się śmiejesz, uśmiechasz. Nie da się inaczej... znaczy, ja to tak odczuwam. - Mówiła cały czas z uśmiechem na mordce. Gdy jednak usłyszała pytanie to lekko pobladła - Tak, od lat już mieszkam sama. Dobija mnie to już troszeczkę, ale da się wytrzymać... jedyne co mnie smuci to jest to, że nie mam z kim porozmawiać. Co prawda siostrzyczka mieszka obok, ale nasze rozmowy niezbyt miło się kończą. - Tym razem powiedziała trochę ciszej. W końcu dobrze by było mieszkać z kimś bliskim pod jednym dachem. Czułaby się o wiele lepiej. Tak więc domyśleć się można, że tak ogromnej rodzinki Chińci trochę zazdrości. Ona ma tyle osóbek wokół... dla Maryśki to byłoby po prostu szczęściem ogromnym. Tym bardziej, że jest tam jeszcze Makau. W skład jej domu zaś wchodzi jedynie ona. Różnica jest widzialna gołym okiem, prawda?
W sumie z mieszkania w hotelu też się aktualnie cieszy, bo nareszcie nie musi przebywać ogromnych odległości, aby kogoś spotkać i go przytulić. Co prawda jej to nie przeszkadzało. Zawsze mogła załatwić lot... ale człowiek jest załamany i potrzebuje rozmowy natychmiastowej, to jest krótko mówiąc udupiony. Gdy coś naprawdę przybije go do ściany, to nie będzie w stanie gdziekolwiek się wybrać. A tak to wyjdzie z pokoju, przypełznie do drugiego i już może się wypłakać.
Święte słowa, och święte.
Na słowa o sukienkach zaraz się ożywiła. Sio, melancholio! - Nie nie nie, nie trzeba, naprawdę! Dziękuję za życzliwość, ale mam wszystko co potrzebne. Zostaw je sobie. Może kiedyś ci się przydadzą? - Zaczęła machać rękami, aby gestem dodatkowo ukazać jej, żeby nią się nie przejmowała. Nie chce w jakiś sposób przyjaciółeczki wykorzystywać. Tym bardziej, że ona to taka osoba mało ważna. Nie trzeba aż tak o nią dbać. Tak właśnie o sobie myślała.
A tak naprawdę to bardzo chętnie przyjęłaby sukieneczki. Coś jednak ją powstrzymywało. Nawet nie to, że czasami zbyt dużo pokazywały, były za krótkie. Po prostu gdyby je wzięła to myślałaby, że Yan wykorzystała. A wtedy by nie spała, nie jadła, siedziałaby w domu... potem oddałaby rzeczy jego właścicielowi. Wie, że nie jest to dobre podejście, nawet bardzo niekulturalne. Nie potrafiła jednak inaczej.
O wiele inaczej byłoby jednak, gdyby to ona komuś coś dawała. Wtedy to emanowała by życzliwością, szczęściem i miała ogromnego banana na twarzy. Uwielbiała dzielić się z innymi.
Kryzys rzeczą złą... wyniszczył gospodarki niektórych krajów, w innych nadal trwa i niszczy dalej, czyli między innymi w Portugalii. Ona sama nie "chwaliła" się tym nikomu. Nie widziała potrzeby. Nie chciała wzbudzać w nikim współczucia, tym bardziej tego sztucznego i wymuszonego. Chce za to pokazać, że sobie radzi i ma się dobrze. Nie prosi nikogo nawet o pieniądze. Prawda, chce się z tego ustrojstwa wygrzebać jak najszybciej, ale chce to zrobić sama, bez niczyjej pomocy. Chce być twardą i samodzielną.
Lepiej będzie, jeżeli nawet nie pochwali się tym pomysłem przed Portugalią. Zrobi jej się wtedy smutno, że wzbudza aż takie współczucie i że się nią przejmują.
Zauważyła prędko rumieńce, więc uśmiechnęła się szerzej w jej stronę i otworzyła szerzej oczy. - Dobrze, wszystko rozumiem, querida~
Portugalka nie odważyłaby się... ale jak ta będzie u niej w domku, to będzie się starała, aby zatrzymać ją jak najdłużej.
Na samo określenie jej słodkości zaśmiała się dosyć głośno - Sądzisz, że ja w ogóle jestem słodka? Zawstydzasz mnie! - Mówiła, pełna życzliwości. Tak, Chinka ją w tej chwili mocno zawstydzała. Takie miłe rzeczy o sobie słyszeć... ach, wydawało się to przyjemne. - Cóż, obrigada. Pamiętaj, że ty zawsze będziesz najsłodszym stworzonkiem na tym globie. - A to zdanie wypowiedziała normalnie, jakby nie przekazywało niczego... albo po prostu była przyzwyczajona, że tak wszystkich w kółko chwaliła. Przypuśćmy, że jest to ta druga opcja. W końcu wiedziała, że Yan też może poczuć się w jakiś sposób doceniona.
Posty, którym brakuje sensu miło się czyta, więc niech się userka nie martwi, tylko pisze bez ograniczeń. Ten post też nie zawiera w sobie żadnego rodzaju logiki. W końcu ma to być jednak zabawa, prawda?
E tam cudowną od razu, proszę nie przesadzać~
W sumie to racja.nAlice Nie jest biedna. Tym bardziej, że jest pomysł, aby uczynić ją taką forumową Tap Madl, głową forum, dać na banner. I jeszcze w takiej formie, w której ujeżdża słonia. To się sprzeda prze państwa. Trzeba to po prostu zrealizować i pójdzie jak z górki. Zbijemy gruby hajs, kupimy sobie willę i będziemy oglądać Alice na słoniu. Wspaniały przepis na przeszłość. Ale dobrze, nie będziemy aż tak jej zamęczać, bo jeszcze nam polegnie w trakcie, a wtedy pójdziemy z torbami. Niech sobie śpi, wtulona w pościel i sobie spokojnie żyje. Kogo innego posadzimy na zwierzątku i zrobimy z niego ikonę forum, o! Musimy ogłoszenie zrobić, załatwić parę spraw i o, początek nowej kariery!
Ojej, Portie w chińciowym serduszku. Jak słodziutkooooo. Userka oficjalnie mówi, że cię kocha.
Chwila, proszę o wyjaśnienie zwrotu "Portugalioseksualna", bo nie ogarniam w tej chwili. Tym bardziej, że ta herbata coś tak dziwnie smakuje, jakby była parzona dwa dni i pływały w niej ryby. Może dlatego mam ukryte nocne fazy, śpiewam "salsa tequila corazon" i widzę Marię Curie Skłodowską na jednej ze swoich ścian. Chwila, czyżbym znowu odbiegała od tematu? Wszystko, byle nie herbata! Może być i fanfick, którego przeczytam z chęcią, byle nie herbata. To temat tak obszerny, że nikt chyba nie wyrabia. Są białe, czerwone, czarne, zielone, owocowe i jeszcze masa innych. Niech pozostaną na boku i nigdy się w postach nie pojawiają.
A nie zaraz... sama o nich wspomniałam. Co ja robię.
Tak, wróćmy do postu, bo haos się robi.
Sama Porcia się zastanawia, dlaczego zauroczenie u Chińci pojawia się w takich a nie innych momentach. Powodów też nie zna dokładnych. Jntrest w tej sprawie po prostu zielona. Ale fakt faktem, interesuje ją to. Tym bardziej, że Yan ciągle leci do Angielki, z którą dzieli niezbyt miłą historię. W końcu nieraz musiały zlać się po tyłkach, odciąć ucho czy coś... A ona pomimo tego nadal do niej idzie. Niby jej to nie przeszkadza, ale uważa, że coś tutaj jest wyraźnie pokręcone. Ponadto, obie bardzo mocno je kocha i o obie jest zazdrosna. Rezultatów nie trzeba chyba tłumaczyć. Po prostu jest jej też czasami przykro, że ona jest sama jak paluszek. Po prostu może nie być tego świadoma. W końcu i tak nie szuka drugiej połówki i nie wykazuje zainteresowania nikim.
A Portugalka ufa Chineczce całym serduszkiem i wie, że nie nie zrobiłaby jej nic złego. Zna ją na tyle, aby być pewną na sto procent i się nie przejmować. Z resztą, bardzo sobie to ceni. W końcu takie wspaniałe przyjaciółeczki nie spadają z nieba. Ponadto, nawet jeśli Azjatce zdarzył się jakiś większy odpał, to Maryśka i tak nie odsunęłaby się od niej. Już udało jej się na tyle przykleić i zaufać, że to chyba w tej chwili niemożliwe. Jej zaufanie przebija w tej chwili sufit...
Niech jednak Yan wie, że jak już naprawdę mocno zrani Porcię, aż za mocno, to trudno potem jej będzie z powrotem przywrócić miłą relację. To tak w sumie, jak między  obydwoma południowymi siostrzyczkami... ale one to już w ogóle siebie nie lubią. Aż tak źle nie powinno być.
Może i nie ma, ale być powinna. A kto tam się będzie tym przejmował. Piszta i się nie przejmujta~
Urocza urocza, to jest pewne... no bo jak tutaj się nie rozmarzyć, jak ma się wizję takiej rodzinki. Po prostu cud, miód malinka, czy jak tam to szło. A serduszko userkii również się stopiło, bo sobie właśnie to wyobraziła. #rzygamtęczą
Czy by się podniosła? Może i tak, ale od lat sobie wmawiała, jaka ona jest nieważna, zła, że mało by to pomogło. Na pewno W CZYMŚ by pomogło, ale jej samoocena nie poszłaby szybko do góry. Musiałoby to chyba trwać latami, lub Yan musiałaby każdego dnia przychodzić do Portie i starać się jakoś ją pocieszyć, pogadać z nią. Wtedy wyraźnie by się poprawiło.
Oj, a co to? Czyżby rumieniec ponownie oblał jej twarz, ale tym razem o wiele mocniej? Tak, to się stało, gdy do Marysi dotarły słowa drugiej osóbki. Zaczęła patrzeć gdzieś w bok, zupełnie niekontrolowanie. - Cóż... ty też nadal jesteś częścią mojej rodziny i się do niej zaliczasz. I ten.. cieszę się, że ja również należę do twojej.. T-to znaczy, tak sądzę, że należę. - Jąkanie się i brak sensu w zdaniach uważam za wykryty. - To byłoby chyba niemożliwe... nie da się od tak zapomnieć o kimś, kto brał udział w chociaż mniejszym stopniu w czyimś życiu. Tak ja przynajmniej uważam...

23Azjatycka knajpa - Page 2 Empty Re: Azjatycka knajpa Sro Lis 11, 2015 3:46 am

Chiny

Chiny
Admin

Będzie krócej. I sensowniej. Trzeba w końcu odpisać po.. 7 miesiącach. A to zleciało! Tak czy inaczej wybacz za pominięcie długiego wstępu, przejdziem do konkretów. Swoiście, Chińcia nie wiedziała czym są anioły. Bo i skąd miała? W jej kulturze i religii nie było takich cudów. Ba, u niej nawet nieba nie było, więc takie stworzenia tym bardziej byłyby abstrakcją. Owszem, kiedyś chrześcijanie próbowali ją nauczyć co nie co, ale i tak jedyne co zrozumiała, to, że gdzieś tam są dobre duszki. Bo w przeciwieństwie do aniołków, to w duchy i demony wierzyła. W końcu do póki ją braciszek Tybet nie przerobił w swojej religii to modliła się do duszków i innych stworków... właściwie nadal do nich składa modły ale to już inna historia! A czy chciałaby porozmawiać o tym z Portusiową? Cóż, na pewno ciekawa byłaby ich rozmowa o religii. Przynajmniej z punktu widzenia userki!
Słoń niewyobrażalny. Oj, wierzenia Yan zapewne nie raz by zdziwiły Marię. Bowiem można powiedzieć, że są dość.. barwne i bardziej przypominają historie na dobranoc dla dzieci niż wierzenia. A przynajmniej mogą tak wyglądać dla przyzwyczajonej do patosu w religii Portie.
-Miał kobiecią urodę, aru. -Oh to pisanie! -Poza tym nie siądzę, ażeby mu to psieśkadzało, aru. W sumie on zawsze ciuł się trochę... kobieco? Bracisiek Tybet kiedyś powiedział, że zamienili się ciałami ź Wietnamką. Ona taka męska, on kobieci..
Wzruszyła ramionami. Jej ani jedno, ani drugie nie przeszkadzało.
-Źreśtą dużo na tym zyskiwał. Cięźkie ciasy były, tsieba było śpedać braciśka Mongołom... Aaaa.. jak była wojna to łatwiej było ukryć się być kobietą.... N-No i komuniści tak nie męcili, aru.. C-Ci rosyjścy!
Troszkę wyszła userka z wprawy w pisaniu ala Chińcia. Ale podszkolę się!
Różnica wzrostu między Chinką, a Chińczykiem też jest jednak Yan to nie przeszkadzało. Zresztą gorzej było z wagą i kształtem. Yaoś może i był kobiecy, ale ciało miał jednak mężczyzny. Co innego Yan, która mimo wszystko z przodu dużo miała.
Oh moment, właśnie mnie natchnęło. Yan MUSI mieć duże piersi. A przynajmniej nic dziwnego, że wśród dziewczyn ma jedne z większych! Po prostu dwa powody - Makau i Hong Kong. Przecież to powiększa rozmiar biustu, no, no! Córeczki się do czegoś przydały!
...tak czy inaczej to też sprawiało, że i trochę inaczej leżały na niej te ubranka niż na męskiej wersji. Przynajmniej nic z przodu nie wisiało!
Zakupy? Sklep? Niech się Portie cieszy, że Chinka o tym nie wiedziała! Bo by od razu się wprosiła na shopping. I skończyłaby Portugalka z ponad setką ubrań, z których 90% byłoby Chińci.
Sprawa ubioru omówionia, przejdźmy do ciała - cóż, Portie mogła się szczycić wyćwiczeniem, zaś u Chińczyków tak łatwo z tym nie było. Yaoś był troszkę... ponad swoją wagę, w końcu należy pamiętać, że nie tak dawno u niego głód, bieda i niedożywienie.. czy jakoś tak niczym na Łotwie (ah te memy). A Chinka? Waga idealna. Z ciałem samym zaś u obu sprawa ciekawsza - o ile Chińczyk był troszkę oszpecony bliznami po wojnach i innych zabawach swojego młodszego braciszka tak Yan była prawie nieskazitelnie czysta! Spora różnica pomiędzy obydwoma wersjami!
Wysportowane zaś było inną sprawa. Portugalka ćwiczyła, co się chwaliło. A Chinka i Chińczyk? Cóż.. ciężko powiedzieć, czy byli wysportowani. Na pewno przeważała u nich zwinność i szybkość, z siłą słabiej, bo to chuderlaki. Jednak o ile Portusia ćwiczyła i szkoliła swoje ciało, tak ta dwójka utrzymywała taką formę, bo... tego od nich wymagano. Pamiętajmy - wojna, komuna, reżim i tak dalej.
Userka będzie dążyć do niskiej wagi, bo chce! I trudno.
Co racja to racja - Portusia już trochę świata zwiedziła i żołądek wyćwiczyła. W sumie ciekawe co z Chineczką. W końcu bądź co bądź te kilkaset lat spędziła na jedzeniu surowego mięsa koni i innych delikatesów. Jednak z drugiej strony kolejne wieki później lubowała się w chińskich przysmakach, gotowanych smakołykach i wykwintnych pysznościach z cesarskiego dworu... No i jeszcze kwestia wojny i jedzenia cudów jak pieski czy inne szczurki. Heh, skomentuję to po prostu krótkim - to je Chiny. Ale kuchnia angielska i tak na nią źle działała. Zresztą w ogóle Yan nie przepadała za europejskimi potrawami. Były dla niej za mdłe i jednolite. No i zbyt dużo Europejczycy używali nabiału i mleka, których spożywać nie mogła, a także pszenicy i innych zbóż, które to były dla niej po prostu bez smaku.
Czy Chinka się podkochiwała w blondynce? A czy słońce wschodzi na wschodzie? Czy woda jest mokra, a ogień gorący? Na to pytanie odpowiedź mogła być tylko jedna. W sumie sprawa uczuciowa Chinki była bardzo ciekawa. Zresztą i tak zbyt często zajmowała tym głowy swoich przyjaciółek.. a właściwie jednej, bo tylko Portusię aktualnie miała na tyle blisko swego serduszka, żeby aż tak się jej zwierzać. No i nie śmiejmy się z Yan. Ona naprawdę podkochiwała się w swojej brytyjskiej towarzyszce. Chyba z męskiej wersji tak jej zostało. Cóż, może by było jej łatwiej, gdyby jednocześnie się Angielki tak bardzo nie wstydziła? To dopiero zagadka! Przy innych jest zboczoną i bezpośrednią. A uczuć do miłości-jej-życia-która-ją-olewa to nie wyzna!
-Rodzina jeśt najwaźniejszą rzeczą. -Jak ona mogła na raz tak mówić wyniośle i jeść? Takie umiejętności chyba tylko Azjatom były pisane. -Dlatego ziawsie wybaciam mojemu rodźeństwu, aru. Bez nic nikogo innego bym nie miała. Zreśtą.. -Na chwilę odsunęła kawałek jedzenia od ust -...płynie w naś ta sama krew. To czyni ź naś jedność wobec wśiechświata, aru.
Podejście Yan może i było niezrozumiałe - w końcu jak można było wybaczać ot, takiemu Japonii, który ją pozbawił wszystkiego co posiadała materialnie, dumy, szacunku i nawet godności? Waga tradycji jednak wychodziła tutaj bardzo mocno. Zresztą Yan wierzyła w karmę. I to co dawała rodzeństwu do niej wracało, prawda? Jakby ktoś się zastanowił to wcale takie głupie nie było i sens swój miało! Ona lata dręczyła rodzeństwo aby pod jej rządami było - na nią spadła klątwa Japonii. Wybaczyła bratu wyrządzone jej krzywdy, a jej Tybet przebaczył całe zło, które w tybetańskim ogródku wyrządziła!
-Mówiś o świecie bez zasad? -Dokończyła zdanie i zjadła kolejny kawałek wprowadzając chwilową ciszę -Kochana moja, żyłam w takim świecie, aru. Musiałam się wyzieć rodziny, religii i tradycji. Nie mogłam nikogo kochać ani nawet czuć sympatii. Nie mogłam odczuwać smutki ani szcześcia. Bez emocji, bez powiązań, bez żadnych uczuć.
Na chwilę jej ręka powędrowała w stronę Portugalii. Poklepała ją zaraz czule po ramieniu i ujęła kilka jej kosmyków palcami.
-Kochanie, dziękuj bogom. -Przypomnijmy, Chinka jest politeistką -Dziękuj bogom, że narodziłaś się tam, a nie gdzie indziej, aru. W waszych regionach nie rodzą się potwory.
Oj, poważna się stała. A miała nie zanudzać i nie zamęczać! Jednak ten temat był bliski jej serduszku, wybaczmy dziewczynie.
No i szybko wróciła do siebie. Powiedziała, co miała i wróciła do jedzenia i w miarę normalnego półuśmiechu.
-Nie ma problemu kochana. Wiele osób jeście nie psiwykło, że tyle zarabiam, aru. -Dosłownie Yan już nie ma co z nimi robić, to ostatnio oddaje i pożycza dużo. Zresztą ją bawiła ta sytuacja - wszyscy stawiali że bogata taka Ameryka, co na kryzysie jechała, czy zachodnia Europa w długach, a ona z Hongie wachlowały się dolarami. Czy jakoś tak!
-A-Ah, zapomniałam jak mieśkaś, w-wybać, aru. -No z geografią to słabo u niej -J-Jeśli jest Ci smutno to może zafunduję Ci jakiegoś zwieziaćka? A-Albo.. w sumie Makau mogłaby ciasem u Ciebie mieśkać, aru.. Co ty na to? Mam z nią porozmawiać?
Chinka nie lubiła samotności i samej przyjaciółki na pewno zostawiać nie chciała. A pomysł z Makau był dobry! Raz, że sama córeczka (synek?) nie był(a) aż tak potrzebny(a), bowiem i tak na wszystkim rękę trzymała Chiny, a dwa, że Portie raczej by się źle z nim(ą) nie czuła, prawda? No i w Chińskim domku i tak już przeludnienie było!
Dla Yan zaś ta cała sytuacja z hotelem była trochę.. dziwna. W domu czuła się jednak mniej osamotniona! Miała rodzeństwo zawsze obok, o każdej chwili dnia i nocy wiedziała, że może do nich podejść, poczuć się kochana, a tutaj? Tylko Hongie była, a wszyscy wiedzieli, że przecież jej chyba wycięli z umysłu tą część, która odpowiadała za okazywanie jakichkolwiek emocji.
-Na pewno nie chcieś nić? Sią bardzo ładne, ale na mnie za wielkie. A-A nie liczę, że źnów będę więksia niź jestem.
Powiedzmy sobie szczerze - toto chińskie coś było malutkie. I raczej nie miało skłonności do bycia większym. Ani nie planowało się powiększyć!
Mimo wszystko Yan widziała, że coś może być na rzeczy z całym tym kryzysem. Owszem, trochę jej całe to bogactwo przysłaniało pogląd na świat, ale jednak całkiem ślepa nie była i potrafiła dostrzec, że inni maja gorzej. Zresztą ej - pamiętajmy, że ona dorobiła się w specyficzny sposób. O ile inni bogacili się bo tak, bo gospodarka, bo wyzysk i tak dalej, to ona do tego co miała doszła ciężką pracą i niesamowitym wysiłkiem.
-Wieś, że mówiś takie rzeczy o śłodkości najwięksiemu narcyzowi na świecie? -Pfff, Yan. Co najwyżej walczysz o 2 miejsce z Ameryką. -Ale dziękuję! T-To bardzo miłe, aru.. -A już chciałaby dopowiedzieć 'chociaż chciałabym takie słowa usłyszeć od kogoś innego'!
A właśnie, zauroczenie Chinci. Niech się Portugalka nie dziwi. Raz, że Yan (tak jak i Yao) ma syndrom sztokcholmski i dwa, że to, co przeżyła dobrego było wystarczające, aby tęsknić do tamtego stanu emocjonalnego.
No i cholercia nie wiem. Po prostu czuje się z nią związana. Zresztą nie trzeba tutaj szukać logiki. Serduszko Yan jest bardzo podniszczone i w kawałeczkach, dlatego sprawy miłosne są dla niej trudne. Tak już po Yaosiu odziedziczyła. Ale nie będzie tym Portusi zanudzać, nie. Akurat nad tym woli płakać w samotności pod kołderką. I aż tutaj się przykro robi. Trafiła jedna na drugą - Chineczka, której serduszko niszczono kilka razy i porzucano na Portusie, która nie ma z kim serduszka dzielić.
-Kochana moja.. Uwaziam więzy krwi za świętość, więć i ty jesteś moją rodziną, aru. -Posłała jej szeroki i szczery uśmiech. Tak, aby podnieść swoją przyjaciółkę na duchu -Nasza krew się połąciła, więc i tym samym ty ci chceś, czy nie śtałaś się na wiećność moją rodziną. N-No i nie zmienia to faktu, że jesteś najcudowniejsia psijaciółką jaką miałam, aru.

(Odpisałam! ;w; Przepraszam, że dużo pominęłam, ale już się gubiłam i ciut skróciłam D: )

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

 » Okolica » Miasto » Azjatycka knajpa

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach