Na korytarzu zawiało neutralnością i w pewnym sensie grozą, z której wyłoniła się niska postać. Na plecach obijający się o dziewczynę SIG SG 540 z pewnością nie dodawał uroku. Szła z opuszczoną głową bardzo szybkim krokiem, ciągnąc za sobą średniej wielkości walizkę w odcienie moro. Włosy wręcz latały, gdyż przybyszka nie miała ich związanych. Wypełniła to pomieszczenie swym gniewem który był spowodowany zmianą płci. Podkrążone oczy, blada twarz i trzęsące się ręce. To kilka przykładów z długiej listy rzeczy, z których można wywnioskować, że złość wypełniła jej całe ciało. Jakby ktoś znalazłby się na jej drodze, byłaby w stanie na niego krzyczeć za byle co. Nie zabije niewinnego człowieka. Karabinek służy tylko jako przyrząd do postraszenia ozdoba. Chociaż... Nadawał pewnej mocy, przez co niska dziewczyna by była bardziej brana na poważnie. Jednak lepiej z nią nie zadzierać, szczególnie, gdy ma w zasięgu ręki broń czyli zawsze.
Ubrana była w białą męską koszulę, a do tego najzwyklejsze jeansowe spodnie. Blance udało się przy okazji zahaczyć o dowolny sklep z odzieżą, przez co była wyposażona w parę ubrań, które kobiecie będą niezbędne. Co jak co, bieliznę wypadałoby kupić. Szczególnie górną. Dolnej jako tako nikt by nie dostrzegł.
Stawiała duże kroki (czyli normalnej wielkości, Blanka nie posiada długich nóg) oraz starała się nie wydawać jakichkolwiek dźwięków. Specjalnie podniosła walizkę, by kółeczka nie wydawały żadnych odgłosów. Nie wiadomo dlaczego to robiła - poza nią samą na korytarzu nikogo nie było. Zwingli nie przeszkadza ten dźwięk. Prawdopodobnie po prostu z czystej reguły spokoju i ciszy.
Zatrzymywała się przy każdych drzwiach i uważnie je oglądała. W recepcji powiedzieli jej, że numer pokoju w którym będzie tymczasowo mieszkać, wynosi 16. 13... 14... 15...
Stanęła pod drzwiami z liczbą "16". Wyprostowała się i chwyciła klamkę. Otworzyła je cicho.
O dziwo zastała pokój pusty. Żadnej żywej duszy. Weszła wgłąb i zamknęła drzwi starając się nie trzaskać.
-Pusty... - mruknęła sama do siebie.
Rozejrzała się po pokoju. Skromnie urządzony, jednak ładny. Co prawda kwiatów mogło być więcej (samotny grudzień na parapecie to troszkę za mało), ale nie będzie oczekiwać wiele od hotelu za darmo. Najwyżej sama coś dokupi, nie będzie aż takim skąpiradłem za jaką wszyscy ją uważają. Szwajcaria wręcz kocha rośliny wszelkiej maści. No, może prócz tych zmutowanych, występujących w hentajach.
Trzy łóżka... AŻ TRZY!? Czyli będzie miała jeszcze dwie współlokatorki (brawo Blanka! Jesteś taka dobra z matematyki! <3). Podeszła do ostatniego (przy oknie z samotnym grudniem) i położyła na nim swą walizkę. Kto pierwszy ten lepszy, prawda?
Otworzyła ją i zaczęła rozpakowywać swój bagaż.
- Mam nadzieję, że nie trafię na jakiś świrów... - powiedziała babka, która właśnie chowa pistolet w koszu na pranie.